04 grudnia 2013

UWAGA!

 Przepraszam was wszystkich ,że nie dodałam żadnego nowego posta ;c
Niestety nauka w 3 gimnazjum ... Trzeba się starać na koniec :)
No,ale przejdę do rzeczy. Kolejną notę postaram się już opublikować w ten weekend,aczkolwiek nic nie obiecuję.

I mam do was małą prośbę. Te osoby,które posiadają ask'a mogłyby pomóc mojej siostrze nabić troszku lajków? Tutaj macie link "http://ask.fm/kitsunehime "
Osoby,które dadzą kilka "♥" ja,osobiście się odwdzięczę . Kiedy to zrobicie prosiłabym się zgłosić w pytaniu u mnie " http://ask.fm/OliwiaKulik" <33

23 sierpnia 2013

Rozdzial 8

Słowa się rodzą.
Słowa znikają
Słowa będą żyć w tobie.
Gdy w miejscu stanie czas
Zamienią się w odwagę,
Do przodu przed siebie idź.
Silniejszy od tego możesz być
Drogę swoją znajdź
I nie wahaj się.
Z przeszłości twojej
Słowa niosą prawdę 



 Osaka. 17:28
     W ciemnym pokoju przy biurku siedział mężczyzna o ciemnych włosach i tego samego koloru oczach.Był zapatrzony w krajobraz ,który znajdował się za oknem.Cały czas myślał o tym co by było,gdyby spotkał swojego brata-Sasuke.Jakby on zareagował na wieść o tym,że on jednak przeżył ten wypadek.Siedział tyłem do drzwi wejściowych więc nie widział jak ktoś wchodzi do środka.Po kilku szturchnięciach osobnika ,Itachi się otrząsnął .Obrócił się przodem do osoby,która znajdowała się w jego gabinecie.Okazała się tego jego narzeczona.Długo włosa kobieta o fioletowych oczach.Mężczyzna na jej widok uśmiechnął się ,ona podeszła bliżej podając mu papiery.-Musisz to podpisać ,później to wyślę do Tokio.Itachi odebrał je i nawet ich nie czytając -podpisał.Oddał jej z powrotem papiery.Przyglądała mu się przez jakiś czasu ,a później wyszła.Mężczyzna jeszcze przez dłużą chwilę wpatrywał się w krajobraz po czym wstał i wyszedł z budynku.Wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie. Bardzo go interesowało co jego brat robi. Chciałby go zobaczyć,ujrzeć jego reakcje. Lecz nie mógł tego zrobić ,za bardzo by go to zabolało.



Tokio.
W tym samym czasie...

  -Sakura ruszaj się nie mam czasu ,aby się tobą opiekować! -Krzyknął szaro-włosy mężczyzna wchodząc do dużego salonu gdzie w środku znajdowała się gromadka osób: Kiba,Ino,Naruto,Hinata i kilku innych.
-Ładnie zrobiłaś tego gbura w balona...ale powinnaś bardziej na siebie uważać. Mógł Ci coś zrobić..-Dodał niebieskooki.Różowo-włosa przytaknęła.Zarzuciła płaszcz i podeszła do Naruto.- Marudzisz,przecież nic by mi się nie stało ...-Uśmiechnęła się skromnie. -Do zobaczenia...-Pożegnała się z wszystkimi i ruszyła za szarą osobą. Przez jakiś czas musiała pozostać w ukryciu. Dowiedziała się,że nie tylko Sasuke jej poszukuje ,ale również inna organizacja jaką jest Akatsuki.W ciszy siedzieli w samochodzie i przemierzali ku Osace.
Po długiej przejażdżce samochodem w końcu dojechali.
Zatrzymali się przed dużym domem,w którym miała być ukryta Sakura.
Kakashi wziął jej torby i zaprowadził do jej pokoju-Przez jakiś czas tutaj mieszkasz...
Nie wolno Ci stąd wychodzić bez mojej zgody,zrozumiano? Nie potrzebuję problemów..-Spojrzał na nią poważnie,ona uśmiechnęła się zgodziła się na taką propozycję.
-Za godzinę będzie kolacja ... -Wyszedł z jej pokoju.Sakura wzięła kilka rzeczy z walizek i poszła do łazienki.-Przydałby się zimny prysznic...-Pomyślała i tak zrobiła. Po dłuższej chwili wyszła świeża.Ubrała się i zeszła na kolację.Po zjedzeniu i omówieniu planu poszła  się położyć.



   -Jak to szefie uciekła Ci?! -syknął zirytowany Suigetsu. Nie mógł uwierzyć w to ,że wielkiemu Sasuke Uchiha ktoś uciekł.Z jednej strony bawiła go ta sytuacja,a z drugiej wiedział,że mu się oberwie jak tylko powie złe słowo. Ciemnowłosy zmierzył chłopaka.Nic nie odpowiedział był tak zły na siebie,że landrynka go omamiła swoim urokiem.

Retrospekcja: 


Nadal leżała na nim w łazience .Nie miał nic temu przeciwko. 

Cieszył się z jej obecności...
Po pewnym czasie odsunęła się od niego z uśmiechem i z tekstem ,że chce się napić sake.
Uchiha wiedział,że to źle się skończy ,ale jej mina była taka urocza ,że uległ.
Wypili dosyć sporo. 
Sasuke ledwo stał na nogach.Sakura musiała go ciągnąć do łóżka.
Nawet nie zdążył zasmakować jej ust ,a od razu zasnął.
Sakura wykorzystała okazję ,zabrała swoje rzeczy i z szerokim uśmiechem opuściła jego dom.

- Ku*wa! Jak ja mogłem się podejść..i to kobiecie?! -krzyknął wściekły wchodząc do swojego pokoju.
Miał za złe sobie to ,że taka osóbka jaką jest Sakura tak go ograła.Przebrał się w dresy i poszedł pobiegać.

24 maja 2013

Rozdział 7

Łapiąc światełko, które przelewa się przez szparę
Idę dalej tą śnieżnobiałą ścieżką z mojego snu
Grawitacja, która każe mi się śpieszyć
Siła, która każe mi wszystko powtórzyć
Nie chce wypuścić mojej duszy ze swych ramion ...



 Sakura


    Przez całą noc było jej cholernie niedobrze.Wierciła się na całym łóżku.Pociła się i miewała koszmary.
Gorączka przez noc nie zniknęła-nawet gorzej ,pogorszyła się.Obudziła się mokra przed 7.Usiadła na łóżku i od razu zaczęło jej się kręcić w głowie.Dostawała odruchów wymiotnych.Wzrokiem przelatywała cały pokój w poszukiwaniu ubikacji.Po pierwsze nie wiedziała gdzie jest ,a po drugie nic nie pamiętała z wczorajszego wieczoru.Nie wytrzymała...Wzięła pierwszą lepszą torbę i tam zwymiotowała.Wymiotowała krwią i innymi substancjami.Nie mogła przestać.Po chwili drzwi otworzyły się z hukiem,a w nich stał we własnej osobie Uchiha.-Coś ty mi wsypał ,idioto!-Rzuciła prosto z mostu w jego stronę zielonooka.Sasuke stał i jej się przyglądał.Wygląda okropnie-To była pierwsza myśl ,która weszła mu do głowy zaraz po pojawieniu się w pokoju.Zmierzył ją wzrokiem i prychnął-Nie muszę używać tak amatorskich sztuczek ,aby cię zabić,Haruno.-Podszedł do niej trochę bliżej ,aby ocenić sytuację.Była słodka nawet wtedy kiedy prawie umierała.Jego wzrok z jej twarzy kierował się coraz niżej.Nie mógł się opanować i musiał spojrzeć na jej kształty.Na jego twarz wpełzł rumieniec.Jak najszybciej swój wzrok skierował na to ,co trzymała w ręku-jego kurtkę.Myślał ,że go szlag trafi.-SAKURA! Nie miałaś za co brać tylko za moje rzeczy?!-Fuknął w jej stronę wściekły.Rózowo-włosa skierowała swój wzrok w jego stronę.-Ohh.zamknij się już! Tylko umiesz zdenerwować porządnie człowieka.-Wstała zła co spowodowało ,że jej się zakręciło w głowie i znów usiadła.Ciemnowłosy zgarnął  jakąś bluzę z krzesła i nałożył ją na Sakurę.Kobieta spojrzała na jego twarz z pytajnikiem na twarzy.Nie sądziła,że Uchiha zbierze się na taki czyn.Delikatnie się uśmiechnęła i znów zaczęła wymiotować.Uchiha zgarnął jej włosy z twarzy.Pomógł jej wstać i skierował ją do łazienki .Ona przytaknęła dziękując mu przy tym.Sasuke zabrał od niej swoją kurtkę i pokręcił głową ,wrzucił ją do pralki i usiadł na wannie czekając aż Sakura skończy.Było mu jej żal.Nie chciał jej zabijać i na pewno nie po tym pocałunku.Opuszkami palców dotknął swoich warg, nadal miał smak jej ust na swoich.Usiadł obok niej opierając się o wannę.Chciał mieć lepszy widok na nią.Wygląda na to ,że już skończyła-Pomyślał i przyglądał się jej bardzo uważnie.Ta poczuła jego wzrok na swoim ciele, z braku energii ledwo przekręciła głowę w jego stronę.Jej powieki same się zamykały.-Chodź,musisz położyć się spać...-Mruknął w jej stronę lekko speszony.Sakura pokręciła głową przecząco,podeszła do umywalki i opłukała usta.Kiedy skończyła usiadła obok Sasuke i położyła głowę na jego torsie.Uchiha był strasznie zdziwiony jej poczynaniem.Zarumienił się dosyć mocno ,ale objął ją tuląc do siebie.Jedną rękę miał owiniętą dookoła jej pasa ,a druga gładził ją po włosach.Po kilku minutach zasnęła wtulona w niego.Jego kącik ust uniósł się do góry.Zauroczył się w niej, wiedział o tym bardzo dobrze ,ale nie mógł od tak pójść do Madary i powiedzieć mu,że rezygnuje dla kobiety.Nie dość,żeby jego Wuj go wyśmiał to jeszcze zhańbił by imię swojej rodziny.Na razie będzie to trzymał w tajemnicy.Nic nie powie nikomu i tak zostanie dopóki nie wybierze odpowiedniej przyszłości dla siebie.Nie chciał opuszczać Sakury ,ale także nie chciał zawieść swojej rodziny.Przez to rozmyślanie sam zasnął w łazience wtulony w Haruno.



 Taka
  

 Jugo i Karin(dop.autorki.-Troll w pinglach xd) siedzieli  w salonie rozmawiając o wczorajszym dniu.Suigetsu jako jedyny jeszcze spał,a dochodziła godzina 12. W sumie to nie dziwili się mu.Wczoraj tyle wypił,że ledwo co go do domu zaprowadzili.

Retrospekcja:
  
  Przez całą  drogę Suigetsu dawał koncerty w samochodzie ,w którym był wraz z Karin i Jugo.Buzia mu się nie zatykała.Czerwono-włosej powoli zaczęła pulsować żyłka na czole to powodowało większe rozbawienie białowłosego. Kiedy w końcu dojechali do domu.Musieli jakoś pomóc mu wyjść.Rudy mężczyzna wyszedł z samochodu wraz z Karin,która miała mu pomóc.Otworzył tylnie drzwi.-Suigetsu,wychodź!-Syknął w jego stronę już podirytowany Jugo. Mężczyzna przytaknął i zamiast wyjść z samochodu najpierw nogami wyszedł głową.Po chwili leżał na ziemi śmiejąc się.Karin również zaczęła się śmiać.To było przekomiczne.Jugo pomógł mu wstać.-Ile ty wypiłeś ,Suigetsu?!-Odsunął się od niego i wyciągał bagaże,które były w bagażniku.Karin przyglądała się swoim paznokciom.Po jakimś czasie podniosła swój wzrok,gdyż dookoła było dziwnie cicho.Tak gdzie stał Suigetsu kila sekund wcześniej już go nie było.Kobieta rozglądała się za nim.Dopiero po chwili spostrzegła ,że uradowany Suigetsu biegnie pod górę z bananem na twarzy.-Jugo! Patrz!-Pisnęła kobieta na co Jugo aż się skrzywił.Swój wzrok zwrócił w miejsce ,w które wskazywała Karin.Rzucił bagaże i ruszył biegiem za mężczyzną.Dogonił go w szybkim tempie.Suigetsu nadal się cieszył nie wiadomo skąd.Podeszli do Karin.-Teraz pilnuj i czekaj aż wyciągnę wszystkie walizki.-Powiedział do czerwonowłosej i powrócił do poprzedniej czynności.Kobieta przyglądała uważnie się Suigetsu ,który się do niej cieszył,spuściła wzrok nieco zarumieniona.Dopiero kilka sekund później sobie uświadomiła jaki błąd popełniła.Podniosła wzrok i chłopak stał przy jakiejś kracie odpływowej i krzyczał.-Za co wy mnie zamknęliście ?! Jestem niewinny,słyszycie!! Niewinny! -Krzyczał jak głupi.Karin podeszła do niego i strzeliła mi z liścia w twarz.Chłopak spojrzał na nią i zwężył swój wzrok i mierzył twarz kobiety.-Brzydka dziwka!-Powiedział robiąc kwaśną minę.Karin zrobiła się czerwona i odeszła od niego.Jugo podszedł do Suigetsu wziął go za fraki i wszedł do domu.

 Karin większość czasu spędzonego w jednym pomieszczeniu z JUgo wypytywała go gdzie jest jej Sasuke.Chłopak mając już ego serdecznie dość poszedł do siebie do pokoju się położyć.
Po chwili zza rogu wyszedł Suigetsu.Spojrzał na siedzącą kobietę ,która uważnie mu się przyglądała.-Co ja Ci zrobiłem ,że się tak na mnie patrzysz?! Baka!-Mruknął w jej stronę i wszedł do kuchni.Zaraz za nim weszła również kobieta-Wiesz,że powinnam cię zabić za to co powiedziałeś wczoraj?!-Syknęła w jego stronę oburzona.On tylko podrapał się po głowie nie wiedząc kompletnie o co jej chodzi.-Daj mi spokój kobieto,idź spać czy coś,a nie wyżywasz się na innych.-Syknął zły i poszedł do salonu.Karin zrobiła się znów cała czerwona i poszła do siebie do pokoju.Suigetsu poszedł do pokoju rudowłosego.-Jugo! Gdzie Sasuke?-Spojrzał na niego wchodząc do pokoju.Mężczyzna zmierzył go wzrokiem-W końcu wstałeś?!Nie będziesz więcej pił.-Odwrócił się jego stronę ,a Suigetsu przyglądał mu się z pytajnikiem na twarzy.-Ehh...Sasuke jest z Sakurą...Nie wnikaj w to dalej i lepiej zatrzymaj to dla siebie bo Karin znów zacznie piszczeć...-Wyminął go i poszedł do łazienki.

19 maja 2013

Rozdział 6

Śniąc ciągle o tym samym,
każdy dzień wydaje się
być już mi znanym.
Pamiętam uśmiech twój,
kiedy zobaczyliśmy się znów.
Lecz dziś tych dni już nie ma.
Pozostały tylko kruche wspomnienia!



  Sakura:
      Zatrzymała się w połowie drogi do małej wsi znajdującej się niedaleko Kyoto.Spoglądała co jakiś czas na swojego znajomego ,który siedział obok niej.Miał skrępowane ręce ,które były przywiązane do klamki od samochodu.On patrzył się na nią ze zdziwieniem i lekkim bólem.-Nie dziwiła mu się.Ból,który powodował sznur był nie do zniesienia. Poczuła to na własnej skórze jakiś czas temu.Wyciągnęła telefon i wybrała numer.-Tsunade, możemy się spotkać dziś wieczorem tak gdzie zawsze?-Zapytała różowo-włosa i od razu usłyszała zgodę jej rozmówczyni.-To świetnie...Tak około 20 będę czekać na tyłach w klubie.-Rozłączyła się i swój wzrok skierowała na biało-włosego.On widząc jej wzrok ,który gdyby mógł to by zabił od razu zareagował.-Co ja Ci zrobiłem?! To Sasuke , nie ja...-Burknął pod nosem sądząc ,że to w czymś mu pomoże.Zielonooka słysząc jego słowa zaczęła się śmiać.-Ohh..Suigetsu! Pomogłeś mu -tym bardziej cię nie wypuszczę...może zabije.Jeszcze się muszę zastanowić...-Zaśmiała się na co mężczyzna powiedział kilka słów pod nosem w jej stronę.Wyszła z samochodu i podeszła do drzwi od strony pasażera.Otworzyła drzwi.Suigestu czekał na jakiekolwiek wyjaśnienia ,ale zamiast usłyszeć jakieś słowa poczuł bron przy swojej głowie.-Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?!-Wydukał przerażony mężczyzna.Sakura pokręciła głową przecząco.Rozwiązała sznur ,który trzymał jego ręce w bezruchu-Wstawaj!-krzyknęła.Suigetsu wykonał polecenia tak szybko jak w wojsku.Wzięła go za kawałek koszulki i zaciągnęła do bagażnika.-Teraz poczujesz to co ja... Jak będzie ci się chciało siusiu to rób w majtki.-Zamknęła bagażnik na klucz i wsiadła z powrotem  do samochodu.Odpaliła i znów ruszyła w drogę.
Czas leciał jej bardzo wolno . Większość przebytej drogi rozmyślała czy tym razem też przeżyje...
W wcześniejszych wypadkach udawało jej się przeżyć ,ale to ... To jest coś większego, tutaj stawka to życie lub śmierć.Musi najpierw pozbyć się tego upierdliwca -Sasuke i Madary.Miała już plan ,który powinien pójść po jej myśli.Dojechała do Kyoto.-Znów to okropne miejsce-Mruknęła pod nosem i wjechała w dzielnice pełną domów jednorodzinnych.Wjechała do garażu.Wysiadła z auta i otworzyła bagażnik.Spojrzała na mężczyznę,który spał.Wyciągnęła broń i zaczęła nią szturchać chłopaka.Po chwili ciało-włosy otworzył oczy i zaszczycił swoich wzrokiem Haruno.Podniósł się do siadu i ziewną.-Gdzie jesteśmy?-Zaczął się rozglądać dookoła.-Jesteś w moim,zastępczym domku.Chodź...-Pomogła mu wstać i ruszyła przodem.-I radzę Ci nic nie kombinuj bo inaczej zginiesz-Powiedziała nawet nie patrząc na niego ,on tylko przytaknął i podążał za nią.Zatrzymała się przy ogromniej szafie.Otworzyła ją ,a w niej było pełno garniturów na różne okazje.-Pójdziesz dzisiaj w pewne miejsce ze mną i musisz dobrze wyglądać.Wybierz sobie ,któryś...-Wyszła z pokoju zostawiając drzwi otwarte.Mężczyzna miał szansę na ucieczkę ,ale postanowił zostać i sprawdzić co ona knuje.Wybrał ciemny garnitur,poszedł do łazienki ,zrzucił z siebie ubrania i wszedł pod prysznic.Podobną czynność wykonała Sakura.Suigetsu czekał na nią już ubrany w pokoju ,do którego wcześniej go zaprowadziła.Sakura stała przed lustrem , spięła włosy w koka i kilka włosków wyciągnęła na przód.Ubrała kolczyki ,naszyjnik ,która dostała od swojej rodzicielki,kiedy umierała.Pomalowała usta błyszczykiem i rzęsy zaciągnęła kilka razy tuszem. Wyglądała prześlicznie. Miała się czym popisać.Weszła do pokoju, w którym znajdował się mężczyzna. Suigetsu widząc ją otworzył szeroko buzie.Brakowało mu słów ,aby ją opisać.Sakura zaśmiała się-Zamknij tą buzie bo muchy złapiesz,a teraz chodź.-Wyszła z pokoju ,zgarnęła torebkę i pistolet,który był obok -schowała do torebki.-To na wszelki wypadek.-Odpowiedziała nim chłopak zdążył o cokolwiek zapytać.Kiedy wyszli z domu,zamknę go i wsiedli do samochodu.-Daj mi swój telefon....-Wyciągnęła rękę w jego stronę.-Po co Ci? -mruknął niezadowolony biało-włosy.
-Muszę zadzwonić do twojego szefa....-Na jej usta wkradł się złośliwy uśmiech.Chłopak podał jej telefon ze zdziwieniem.Harubo podziękowała i wybrała numer do Sasuke.Nie musiała długo czekać.Usłyszała c=krzyk w słuchawce -Suigtesu?! Nic nie zrobiła ? Jesteś cały...!!-Cały czas krzyczał do słuchawki.
-Nie, obcięła mu palce i jedną nogę bo próbował uciec...-Powiedziała ziewając.Uchiha słysząc te słowa zaczął kląć ją w każdy możliwy sposób.Haruno natomiast się śmiała nie mogąc przestać.-Ty na prawdę jesteś takim debilem...-Zachichotała.Sasuke prychnął pod nosem nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi.-Nic mu nie zrobiłam,idiota. Nie jestem tak zdolna jak ty....-Wyciągnęła pistolet i otworzyła szybę-A teraz na poważnie ,Uchiha.Masz 3 godziny ,aby wyrobić się jeżeli chcesz zobaczyć jeszcze swoje przyjaciela.Twoim zadaniem będzie odpierdolenie się ode mnie ,albo inaczej twój przyjaciel skończy źle...-Strzeliła w drzewo,które było obok.Ciemnowłosy usłyszał strzał ,ciarki go przeszły.-Nie wiem jak przekonasz Madarę,aby odpuścił to..lecz to już twój problem.Za 3 godziny widzę Cię w Kyoto, w restauracji "Smok".Do zobaczenia...-Zachichotała i się rozłączyła.Oddała komórkę mężczyźnie i ruszyła w drogę.
Po godzinie byli przed ogromną restauracją z salą balową.Schowała pistolet pod sukienkę -Słuchaj mnie Suigetsu,niczego nie rób ,a może przeżyjesz...-Wyszła z samochodu.-Może...zajebiście-Syknął mężczyzna i zrobił to samo co Sakura.
-Musimy wyglądać jak para więc zachowuj się tak.-Podeszła do niego bliżej i wzięła go pod ramię.Biało-włosy przytakną i razem weszli do środka.Ochroniarz,który pilnował porządku uśmiechnął się.Sakura odwzajemniła uśmiech.Z daleko zauważyła Tsunade.Podeszła do jej stolika.Usiadła na przeciw razem z mężczyzną i się uśmiechnęła.-Ohato Tsunade..To Suigetsu.-Kobieta uniosła wzrok na niego.Znała go.Wiele razy próbował wraz ze swoimi towarzyszami okraść ją z akt ,ale im się nie udawało.-Znów się spotykamy chłopcze!-Syknęła w jego stronę starsza kobieta.Po długiej rozmowie zaczął się bal.-Wtapiaj się w tłum Saura i przede wszystkim uważaj na siebie...-Dodała i odeszła od stolika.Sakura również wstała i pociągnęła za sobą mężczyznę.-Rusz się!-Chłopak dotrzymał jej kroku ,weszli na parkiet.Suigetsu domyślając się,że muszą tańczyć zrobił się czerwony-Nie będę tańczył bo nie umiem...-Powiedział cicho pod nosem.Kobieta zaśmiała się.-No to masz problem.-Złapała go za ręce i ułożyła je na swoich plecach.Swoje ręce zaś położyła na jego ramionach.-A teraz udawaj ,że tańczysz.Delikatnie zaczęli się poruszać.



 Sasuke:
    Miał jeszcze wiele jej do powiedzenia ,ale jedynie co słyszał to echo.-Wredna suka!-Mruknął wściekły pod nosem.Spojrzał na Jugo i Karin,którzy uważnie się mu przypatrywali.-Ubierzcie się w stroje wieczorowe,jedziemy do Kyoto.Obydwoje przytaknęli i udali się do swoich pokoi.Sasuke był zmuszony wezwać posiłki.Wydzwaniał do wszystkich swoich sprzymierzeńców ,którzy byli niedaleko Tokyo,albo Kyoto i nakazał im ubrać się w stroje wieczorowe i ruszyć na Kyoto. Wszyscy się zgodzili.Uchiha ruszył do swojego pokoju,przyszykował garnitur i poszedł się odświeżyć.Wyszedł z łazienki i ubrał na siebie garnitur.Zaczęła włosy ręką do tyłu.Wyglądał świetnie.Wyszedł z pokoju,a w salonie czekała na niego Karin i Jugo.Oczywiście nie obyło się bez pisków Karin.-Ruszajmy.-Wsiedli do samochodu i ruszyli.Nie mieli daleko do miejsca,w którym miała się znajdować rózowo-włosa i ich towarzysz.Po półgodzinnej jeździe dojechali do restauracji.Dookoła niej było mnóstwo pojazdów.Niedługo po nim przyjechało jeszcze kilka.Wyszli wszyscy z samochodu i podeszli do Uchihy.-Wejdziemy tam i będziemy wtapiać się w tłum  i szukać Suigetsu ,przy okazji macie przyprowadzić ją do mnie -Pokazał im zdjęcie Sakury.Większość się podnieciła i przytaknęli.Kazał im się rozejść i sam ruszył do środka.W środku było pełno osób.-Będzie ciężko ich znaleźć powiedział Jugo.Uchiha przytaknął .Machnął ręką i poszedł w inną stronę.Idąc w stronę baru,ktoś w rękę dał mu karteczkę.Rozwinął ją ,a w niej było napisane-"Czekam na tarasie"-Zgarnął kieliszek szampana z blatu i wszedł na taras.Na nim zobaczył Sakurę,która stała tyłem do niego.Oczarowała go.Wyglądała tak niewinnie.Mógłby w tym momencie ją zaatakować ,ale nie chciał tego psuć.Nie miał pojęcia dlaczego,ale kłócił się ze swoim sercem.Zmierzył ją wzrokiem od dołu do góry-Była taka kusząca ,że Uchiha ledwo trzymał się na nogach.Patrzył się tak na nią przez dłuższą chwilę i nawet nie zauważył kiedy zwróciła się ku niemu-Długo jeszcze będziesz mnie tak mierzyć?!-Spojrzała mu w oczy.On prychnął i podszedł bliżej-Gdzie jest Suigetsu.?-Nie odrywał od niej wzroku.-Ale ty drętwy, jak widzisz nie ma go tutaj..-Powiedziała obojętnie z myślą-Czar prysł i powrócił gbur.Na czole Sasuke zaczęła pulsować żyłka.-Słuchaj Haruno! Albo powiesz grzecznie gdzie on jest,albo muszę cię do tego...-Złapał ją mocno za rękę.Ona delikatnie się skrzywiła.-A gdzie Madara?!Mam rozumieć,że nawet nie rozmawiałeś z nim...-Wyszarpała swoją rękę z żelaznego uścisku.Ciemnowłosy uniósł kącik ust do góry.-Nie powiedziałem ,że zgodzę się na taki układ...Sakura,nie masz szans .Jesteś otoczona....-Przybliżył się bliżej niej ,tak ,ze czuł jej oddech na swojej twarzy.Na twarz Haruno wstąpił mały rumieniec.-A więc powiesz gdzie jest Suigetsu i grzecznie pojedziesz ze mną...bo inaczej jej może się coś stać.-Machnął ręką ,a na taras wszedł jakiś człowiek z bronią ,którą trzymał przy głowie starszej blond kobiety.-Tsunade?!-Krzyknęła przerażona Sakura.-Zostaw ją w spokoju,Uchiha!-ryknęła zła w jego stronę.Sasuke zaśmiał się.-Gram tymi zasadami co ty...-Na chwilę zamknął oczy ,aby pomyśleć.Sakura wykorzystała okazję i spod sukienki wyciągnęła pistolet i lufę przyłożyła do jego klatki piersiowej- Akuku...!-Uśmiechnęła się szeroko.Otworzył oczy wściekły-Nie grab sobie Haruno!.-Syknął w jej stronę.Zielonooka nadepnęła mu szpilką na nogę ,na co on się skrzywił.-Puść ją,a wtedy powiem Ci gdzie jest Suigetsu...-Powiedziała lekko zdenerwowana.Sasuke spojrzał na osobę,która trzyma Tsunade i nakazał mu ją puścić.-Tsunade-sama wracaj do domu,niedługo się znów zobaczymy...-Mówiła ciągle patrząc się ciemnowłosemu w oczy i opuszczając broń-A Suigetsu się upił i tańczy tam.-Wskazała palcem na parkiet ,gdzie znajdował się mężczyzna.-A mi powiedział ,że nie umie tańczyć...-Mruknęła pod nosem Sakura śmiejąc się przy tym.Po chwili znów została złapana przez Uchihę za rękę.-Hę?!Co ty robisz,Uchiha!!-Spojrzała na jego twarz,która w tym momencie nie wyrażała ,żadnych uczuć.Ruszył on do sali balowej ciągnąc za rękę Różowo-włosą.-Jugo,przyprowadź go tutaj...-Syknął Ciemnooki i po chwili poczuł ból w barku.Obrócił się w stronę Sakury.-Obiecuję Ci ,że jak dojedziemy na miejsce to odpowiednio się tobą zajmę!-Warknął w jej stronę wściekły.Niedługo potem było słychać białowłosego mężczyznę.-Sasuke!Jak dobrze Cię widzieć!-Uderzył swojego szefa w plecy tak,że on wpił się w usta Sakury.Zielonooka stała z rozszerzonymi oczami.On całował ją dalej ,a ona nie zaprzeczała temu.Karin stała tam wściekła na Sakurę,miała ochotę ją rozszarpać.Byli w takiej pozycji przez jakiś czas,aż w końcu oderwał się od niej.Próbował rozszyfrować jej wyraz twarzy,ale było widać tylko zdziwienie i duży rumieniec.Z jednej strony podobało mu się to, a z drugiej był zły na siebie.-Suigetsu ośle!Zabiję Cię!-Syknął zły do niego.-Niech się szef nie denerwuje...-Bronił się białowłosy jak niewinne dziecko.Jugo podszedł do przyjaciela i wziął go za fraki.-Wracajmy już...-Ruszył do wyjścia z Karin i Suigetsu.
Sasuke spojrzał jeszcze raz na Haruno.-Gdzie masz klucze od samochodu?-Zapytał starając się unikać jej wzroku.Sakura wyciągnęła kluczyki z torebki bez żadnych słów.Nadal była w szoku.Znów poczuła ucisk na dłoni,ale teraz był delikatny.Podniosła wzrok i natknęła się na czarne jak węgiel oczy mężczyzny.-Jak mi powiedziałaś gdzie jest Suigetsu to nie znaczy,że nie idziesz ze mną.-Wyszedł z restauracji i podszedł do pojazdu zielonookiej.-Nic nie kombinuj ....-Otworzył jej drzwi ,a ona bez żadnych sprzeciwów wsiadła do auta.Nie czuła się najlepiej.Strasznie kręciło jej się w głowie i było niedobrze.Uchiha wsiadł również do samochodu ,odpalił go i ruszył do swojego mieszkania.Postanowił,że nie wróci dziś z Jugo i resztą ,tylko pojedzie do własnego domu.Co jakiś czas zerkał na Sakurę,ale nie mógł dostrzec jej wyrazu twarzy ,gdyż była ona odwrócona w stronę okna.Po kilkunastu minutach dojechał do swojego mieszkania.Szturchnął delikatnie Haruno,ale nic.Jeszcze raz ją szturchnął ,ale mocniej-Nadal nic.Obrócił jej twarz w swoją stronę ,dotknął jej czoła była rozpalona i nieprzytomna.Szybko wyszedł z samochodu i podszedł do drzwi pasażera.Otworzył je i wyciągnął Sakurę.Zamknął auto i ruszył do domu.Położył ją do swojego łóżka i poszedł po kilka kompresów i po zimną wodę.Wszedł do pokoju ze wszystkim i usiadł na kawałku łóżka przy Haruno.Nałożył jej kompresy na głowę i co jakiś czas zmieniał.Spojrzał na jej twarz-była blada i lekko zaróżowiona.Rozmyślał teraz czy ma ją rozebrać czy nie.Postanowił zrobić to pierwsze i ją rozebrał ją do bielizny.Zakrył ją pościelą i wyszedł z pokoju ,gasząc światło.

09 maja 2013

Rozdział 5

Następnego dnia:
Sasuke:
  Właśnie śnił o 4 milionach dolarów,kiedy nagle obudziły go mocne uderzenia w jego drzwi.Wstał , ocierając oczy ręką jak małe dziecko.Przysiągł sobie ,że jeżeli to Karin -zabije ją.Wziął klucz z stołu i podszedł do drzwi otwierając je.W drzwiach stał Suigetsu z lekkim uśmiechem.Czekał na niego wyczekująco ,a Uchiha stał z pytajnikiem na twarzy.Białowłosy przyglądał mu się chwilę i po chwili oprzytomniał.-Szefie! Jest 13 ...I widziałem Sakurę...-Powiedział nieco zasmucony. Sasuke zatrzasnął drzwi mu przed nosem  i ruszył biegiem z rzeczami do łazienki. Po kilku minutach zaczęła jeszcze raz włosy ręką do tyłu i wyszedł z pokoju -zabierając swoje rzeczy.Nie planował tutaj dłużej zostać,chciał to zrobić jak najszybciej,aby jego uczucia nie wzięły górą.Od pewnego czasu cały czas o niej myślał-nie jak o znajomej tylko coś więcej.Nie był pewien co to za uczucie ,ale nie chciał go poznawać.Zszedł na dół ,zostawił bagaże przy wejściu i ruszył do jadalni.Tam była reszta Taki-siedziała i jadła śniadanie.Burczało mu w brzuchu.Usiadł obok nich i od razu chwycił za jedzenie. Karin przyglądała mu się uważnie wraz z Suigetsu ,a Jugo miał go w dupie.Oni widząc,że on nie ma zamiaru teraz nic mówić zaczęli również spożywać śniadanie.Po dłuższej ciszy Sasuke odłożył  wszystko i przeleciał po nich wzrokiem.-Plan jest taki...Idę w jej stronę nie widząc jej-niby.Wpadam na nią , wy jesteście w samochodzie i cały czas za mną jedziecie.Kiedy nikogo nie będzie w pobliżu,uderzę ją w potylicę i schowam do bagażnika ,a dalej coś się wymyśli...
Taka przytaknęła.Po skończeniu wszyscy ruszyli do wyjścia.-A Suigetsu powiedź mi jeszcze gdzie ją widziałeś...?.Biało-włosy zatrzymał się ,spoglądając na szefa-W tym hotelu na przeciwko,brała coś z samochodu .Nadal jest w hotelu.-Ruszył w stronę Jugo.Musiał teraz czekać aż ona opuści hotel.Miał tylko nadzieję,że to długo nie potrwa.Nie miał ochoty czekać.Wszyscy czekali w samochodzie.Po jakiejś godzinie wyszła ona z hotelu i stanęła przy samochodzie.Wyszedł z samochodu i ruszył w jej stronę.Kiedy był już w jej pobliżu ,wyciągnął telefon i bawił się nim.Wpadł na nią,a ona zmierzyła go ostrym wzrokiem ,a chwilę później na jej twarzy wstąpił szok.Jego kącik ust powędrował do góry.-Mówiłem ,że się kiedyś jeszcze spotkamy....-Stała i patrzyła się na niego.Widać było,że nie wiedziała o co chodzi.-Na prawdę ? Jako tego nie pamiętam.-Puściła w moją stronę z lekką urazą do mojej osoby.Olała go i pakowała się dalej.
-Nie udawaj wiem,że pamiętasz.Ale czy tak wita się znajomego?-Cała sytuacja zaczęła go śmieszyć.Przebijała mnie swoim wzrokiem,gdyby to była broń byłby martwy.-Znajomego powiadasz?Chyba upierdliwego człowieka..-Syknęła do jego osoby.Prychnął -Wiem,że tęskniłaś za mną.-Zbliżył się do niej,Czuł jej oddech na swojej twarzy.Jej usta tak go kusiły,że nie wiedział o co chodzi.Całe szczęście odsunęła się lekko od niego.-Jakoś szczerze w to wątpię...Prędzej ty..tak się mnie teraz uczepiłeś.-Posłała mu chamski uśmiech.On wyprostował się.Nie chciał tego robić-polubił ją .Była jedyną osoba,która bez żadnych przeszkód umiała mu się przeciwstawić.Ale chciał również pieniądze i to spore.-Wybacz!-Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie tuląc.-Sayonara..-Uderzył ja w potylice.-Zabiję cię..-Syknęła w jego stronę.Złapał ją ,aby nie upadła na ziemie.Wyglądała tak ślicznie.Miał ochotę wpić się w jej usta i nigdy nie puszczać,ale nie mógł.Po chwili podjechał Jugo.Otworzył bagażnik.Schował ją do środka -zaklejając ręce,nogi i usta taśmą.Wsiadł do samochodu i ruszył.

Sakura:
Wyszła z hotelu i ruszyła prosto w stronę samochodu.Teraz musiała jechać do Nagoyi po towar dla swoich klientów. Stała przy samochodzie i pakowała bagaże do środka.Nagle poczuła jak na nią ktoś wpada.Spojrzała na niego wzrokiem zabójcy.Podniosła wzrok na daną osobę ,a przed nią stał ten"idiota" -jak stwierdziła.Była w szoku.Nie sądziła ,że na prawdę jeszcze się kiedyś spotkają.
-Mówiłem,że się kiedyś jeszcze spotkamy.-Tylko to wyszło z jego ust.Nie mogła jeszcze przez chwilę się ogarnąć.Stała i mierzyła go .-Na prawdę? Jakoś tego nie pamiętam..-Syknęła w jego stronę i wróciła do dalszego chowania rzeczy.Widząc,że Uchiha nie ma zamiaru odejść,skrzyżowała ręce na piersi.Spojrzała na niego twarz ,utonęła w jego oczach.Nie wiedziała co się z nią dzieje ,ale była pewna jednego-Jak dłużej tutaj zostanie zakocha się.Tak właśnie on na nią działa od kilku dni.
-Nie udawaj,wiem ,że pamiętasz.Ale czy tak wita się znajomego?-Spojrzał na nią już lekko rozśmieszony tą rozmową.Sakura zmierzyła go przenikliwym wzrokiem.-Znajomego powiadasz?Chyba upierdliwego człowieka...-Syknęła nieco zła w jego stronę.On tylko prychnął i kontynuował-Wiem,że tęskniłaś za mną.-Zbliżył się do niej nieco bliżej.Czuła ,że robi się nie bezpiecznie i się cofnęła do tyłu.-Jakoś szczerze w to wątpię.Prędzej ty ... tak się mnie teraz uczepiłeś!-Posłała mu chamski uśmiech.-Lepiej mów czego znów chcesz ode mnie...-Wyprostował się,cały czas patrzał na ruchy jej twarzy.-Wybacz...-Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie tuląc ją.-Sayonara...-Uderzył ją w potylice.Czuła okropny ból-Zabiję Cię...-Mruknęła pod nosem i poleciała na niego.To było ostatnie zdarzenie jakie zapamiętała.


Las między Tokyo ,a Kyoto.
  Wjechali do lasu.Kierowali się do małego domku ,w którym zwykle przebywali.Nie daleko był wodospad i tam miał wrzucić jej ciało po zabiciu . Dojechali do domu.Zatrzymał się przy nim.Zaraz za nim przyjechał samochodem Sakury -Jugo.Wcześniej nakazał mu ,aby go zabrał,aby nie było podejrzeń.Podszedł do bagażnika.Otworzył go i spojrzał na nią.Nadal była nie przytomna i całe szczęście .Inaczej znów musiałby się z nią użerać.Wziął ją na ręce i ruszył do salonu.Położył Sakurę na dużej kanapie i myślał jak ją zabić.
Po krótkim namyślę postanowił ,że strzeli jej kulkę w łeb.Tylko jeden strzał..Musiał dać radę.Postanowił,że poczeka do wieczora.Poszedł do swojego pokoju i  tam siedział szykując broń.Taka co jakiś czas przechodziła koło niej i sprawdzała czy nadal jest nie przytomna.Nadeszła godzina 22 .Już najwyższy czas był na jej śmierć.Sasuke podszedł do niej.-Nadal jest nie przytomna.Szefie coś ty jej zrobił-Parsknął białowłosy w jego osobę.-Tylko lekko uderzyłem...-Skrzywił się nieco.Nie sądził,że będzie tak długo spać.Może już ją zabił.Chwilę tak stał i rozmyślał.Suigetsu podszedł do niej i dotknął ręką jej czoło.Ona uniosła kącik ust do góry.Mężczyzna nie wiedział co się dzieje. Stał i przyglądał się obrotowi akcji.

   Obudziła się już w bagażniku.Jechała.Czuła ,że ma skrępowane ręce i nogi.Czuła taśmie na ustach.-Zabiję go-Pomyślała.Próbowała się uwolnić,ale nic.Nawet wiercenie się nie pomagało.Czuła,że nie wyciągnął jej broni z spodni.Lekko się uniosła i schowała ją tak ,że nawet z związanymi rękoma może oddać strzał.
Po chwili zatrzymała się.Dojechała na miejsce.Postanowiła ,że będzie udawać dalej nie przytomną.Bagażnik został otworzony.Napływ świeżego powietrza ukoił jej zmysły.Kto ją podniósł i gdzieś ruszył wraz z nią.Po kilku minutach znów leżała,słyszała ich całą rozmowę.Bynajmniej ten w jaki sposób chcą ją zabić.Leżała tak czekając do wieczora.Wiedziała,że ktoś będzie musiał sprawdzić czy nadal żyje.Nadszedł wieczór,przyszli.
Leżała nadal nie ruszając się z miejsca.Poczuła czyjąś dłoń na swoim czole.Teraz miała okazję.Uniosła usta w uśmiech,kopnęła mężczyznę tak ,że poleciał na nią.W ostatnim momencie wyciągnęła broń i trzymała ją cały czas przy lewej stronie jego pleców.Uniosła powieki do góry.Przed nią stał sparaliżowany Sasuke,Jugo ,który stał z kamienną twarzą i piszcząca idiotka.Pokręciła głową zażenowała ich planem.Wskazała palcem,aby ściągnął jej taśmę z ust.Uchiha zrobił to co kazała.Szarpnął mocno.Skrzywiła się.-Może trochę upierdliwcu ostrożniej.!-Warknęła wściekła.-Na prawdę jesteście takimi debilami myśląc,że mogłabym tak długo nie przytomna?!-Spojrzała kątem oka na Karin,która coś knuła.-Ty ,ruda!Nawet nie próbuj nic robić bo jeden strzał i on zginie!-Ryknęła zła w jej stronę.Ona automatycznie rzuciła broń Sakurze pod stopy.
-Uchiha!Czy ty wiesz kogo robisz sobie za wroga....bo mam wrażenie ,że prochy to Ci zaszkodziły..-Zmierzyła go wzrokiem

  Stał tam i nie wiedział co ma zrobić.Popełnił tak duży błąd.Mógł od razu się domyśleć,że ona nie taką łatwą do pokonania.Najbardziej chrzanił siebie za to ,że nie sprawdził czy ma broń ze sobą.Czuł jej wzrok na sobie.Nie miał czasu na zabawę z nią.Będzie udawał nie wzruszonego.-Nie zależy mi na nim...-syknął pod nosem.Sakura znów utopiła się w jego oczach.-Na prawdę? To świetnie ..Ty!-uderzyła delikatnie bronią w plecy białowłosego-Rozerwij mi tą taśmę z nóg i rąk...-Przeleciał wzrokiem po organizacji.W ogóle się nie ruszali.On był przerażony.Po chwili Sakura już miała swobodę w nogach i rękach.-To teraz sobie idziemy.Widzę ,że przyprowadziliście nawet mój samochód ..-Przystawiła lufę do głowy Suigetsu i powoli wstała-Jugo,daj mi klucze!-On jak najszybciej wyciągnął klucze z kieszeni i podał Sakurze.Jugo lubił swojego towarzysza,jakby go tu zabrakło nie miałby się z czego śmiać.Uchiha stał i przyglądał się całej sytuacji.Kiedy zauważył,że Haruno nawet na niego nie patrzy ruszył na nią z biegiem chcą zabrać jej broń.Ona wyciągnęła nagle drugą ze stanika.I przystawił mi ją również do głowy.-Jak na ciebie nie patrzę to nie znaczy ,ze ciebie nie widzę,idioto..-Obróciła swoją twarz w jego stronę.Powoli ciągnąc nadal Suigetsu za sobą doszła do drzwi.-Madara...jeszcze zginie z mojej ręki-Powiedziała ostatnie słowa ,wyszła i po chwili było słychać odjazd samochodu.Sasuke kopnął z całej siły w kanapę.-Kurwa! Trzeba będzie ich znaleźć....inaczej będzie po Madarze i Suigetsu..-Poszedł do siebie wściekły.

07 maja 2013

Rozdział 4

  Sakura:
      Obudziły ją promienie słońca,które przebijały się do jej pokoju.Padały na jej białą twarz.
Po chwili leniwie otworzyła swoje szkarłatne oczy.Przeciągnęła się leniwie na łóżku.Nie miała ochoty dzisiaj z niego wychodzić.Było jej ciepło,wygonie i czuła się bezpieczna.Chciała tu zostać jak najdłużej , lecz nie mogła gdyż jest bardzo znana w swoim rodzinnym mieście jako dilerka.Wie,że ma tu swoich wrogów -jak w całym Tokyo i w obszarach położonych niedaleko,którzy chcą jej śmierci.Zazwyczaj kiedy tutaj zostawała na dłużej to ścigano ją i wpadała w strzelaniny. Miała tutaj swoją rodzinę.Osoby,z którymi mogłaby spędzić resztę swojego życia.Naruto,Hinata,Ino,Kiba i wielu innych za którymi miłosiernie tęskniła.Niestety miała inny scenariusz pisany na życie:pieniądze,bron,narkotyki ...- To było jej koszmar,który był rzeczywistością.
Wstała ,zgarnęła swoje świeże ubrania i udała się do łazienki ,aby obmyć twarz.Skończyła poranne czynności.Zostały jeszcze włosy do rozczesania.Nie lubiła ich czesać-Zawsze się jej plątały.Spięła je w wysoki kucyk.Po kilku minutach była jak nowo narodzona.Zeszła na dół-Czekało już na nią śniadanie.
   Stanęła w drzwiach między ogromną kuchnią i salonem ,gdzie znajdowała się jadalnia z ogromnym stołem na około 20 osób.Nie rozumiała po co im taki wielki stół. Byli wszyscy z wczoraj.Naruto spojrzał na nią z szerokim uśmiechem-Chudzino,chodź jedź.!-Zaśmiał się.Sakura przytaknęła i usiadła obok Ino.Była kolejną osobą ,za którą tęskniła.Nawet jeśli sobie cały czas dokuczały-kochała ją jak siostrę.Po skończonym śniadaniu pomogła Hinacie pozbierać brudne naczynia.Będą w dużej kuchni wypytywały zielonooką o wszystko.Raz były łzy,a raz chichoty. Opowiedziała im o wcześniejszym zdarzeniu na co Ino zaczęła wlepiać w nią swoje duże, niebieskie oczy.-Mrr...Powiedź lepiej jak on wygląda!Baaaka!.-Wpadły z Hinatą w śmiech.Sakura spojrzała na nie wzrokiem,który miał ich ostrzec ,ale one nadal robiły swoje-śmiały się.
-Hai,hai! No to tak.Był jak każdy inny facet tylko,że był..sama nie wiem.Nie mogę o nim zapomnieć.Tak powie.Ale co do wyglądu...-Przez chwilę się zastanawiała.-Wysoki,ciemnowłosy,czarne oczy jak smoła,umięśniony i przede wszystkim to -Tutaj się zatrzymała ,aby podnieść napięcie.Udało jej się ,gdyż Ino i Hinata czekały na jej odpowiedź coraz bliżej stojąc niej.-Idiota,Egoista,Upierdliwiec,Wkurzający człowiek  jakiego dotąd poznałam.-Syknęła na koniec grożąc pięścią w stronę sufitu.Obie kobiety słysząc ostatnie zdanie swojej przyjaciółki nie wiedziały czy mają płakać czy się śmiać.-Idiota?Egoista? .Wiesz kogo mi on przypomina?-Powiedziała Ciemnowłosa w stronę Sakury.
-W sumie mi też...To ty Sakura-chan!-Powiedziały równocześnie Ino i Hinata.
-Wcale tak nie jest.Nie jestem taka jak on...idiotki !-Skrzyżowała ręce na piersi.-Kiedyś je zabije i wypatroszę..-pomyślała zielonooka.-Ale nie to chciałam wam powiedzieć...Ja dzisiaj wyjeżdżam...-Ściszyła głos tak,że ledwo był słyszalny dla ucha.Dwie kobiety stanęły w bezruchu.Patrzyły się na nią z smutkiem i żalem.-O której chcesz wyjechać ?-Spytała Ino.-Jakoś za 2 godziny, nie mogę dłużej tutaj zostać,wybaczcie mi! Ale to jest i dla was jak i dla mnie duże ryzyko.Jestem wam wdzięczna za to co robicie dla mnie,ale tak już bywa...-Posmutniała jeszcze bardziej widząc ich miny-Pójdę się spakować...-Poszła do swojego pokoju,wyciągnęła z szafy dużą walizkę i zaczęła pakować w nią ubrania.Teraz była w niej rozpacz i smutek.Zajęło jej całe przyszykowanie się półtorej godziny.Wzięła walizkę,zeszła na dół ,a tam na nią wszyscy czekali.Łzy zaczęły jej się zbierać do oczu.Nie chciała tego ,ale to dla ich dobra.Pożegnała się z każdym.Nie obyło się bez łez.Po kilkunastu minutach była już w samochodzie w drodze do Kyoto.

  Sasuke,Tokyo :
   W sali było około 40 osób .Nie za bardzo wiedział po co wszyscy tu są.Myślał,że będzie tutaj tylko Taka i inne "ważne"osobistości.Wszyscy czekali na lidera dilerów.-Madarę,wujka Sasuke.Był bardzo znany na całym kontynencie.Policja nic nie mogła mu zrobić .Miał swoich ludzi wśród nich.
W końcu pojawił się Uchiha -rozmawiał z każdymi po kolei. Później podszedł do całej organizacji.-Mam dla was trudna zadanie do wykonania.-Zaprowadził ich do swojego gabinetu.Usadowił się na swoim fotelu za biurkiem.Sasuke i reszta na przeciw.-Chcę ,abyście dla mnie kogoś  zabili.-Młody Uchiha przytaknął dając tym znak ,że dalej słucha-Jest to jedna osoba,ale na drodze może wam stanąć kilka innych osób.Jeżeli wykonacie swoje zadanie dobrze dostaniecie 4 miliony dolarów.-Cała Taka myślała,że się przesłyszała...-4 miliony..dolarów-Każde z nich mówiło to pod nosem.Tylko Sasuke miał nadal na swojej twarzy kamienną maskę.-Niech będzie,ale kto to?Jak wygląda? Kim on jest? Gdzie go znajdziemy?-Dopytywał lider swojej organizacji.Starszy Uchiha zaśmiał się ,patrząc w oczy swojego bratanka(dop.autor.-sistrzeńca-ch*j wie xd).-Sasuke to nie jest on,to jest ona!-Trol(Karin xd),Jugo i Suigetsu podnieśli wzrok na swojego "szefa"
-Kontynuując tak jak mówiłem ona.Jest również dilerką ,która mi zagraża.Akurat gdzie ona jest to nie wiem ,ale w tym momencie zmierza do Kyoto.Tutaj macie jej zdjęcie.-Podał zdjęcie Sasuke.Czarnooki zdjął swoją maskę-na jej miejsce trafił szok i lekkie zdenerwowanie.Reszta taki miała o wiele gorsze miny.Mieli zabić osobę,która im pomogła-Sakura Haruno.Taka nie chciała  za bardzo iść na taki układ,ale oczywiście ich mądry lider bez żadnego skonsultowania tego,zgodził się.Madara uśmiechnął się szeroko i kazał im opuścić budynek.Wykonali tak jak kazał.Organizacja nie mogła się z tego otrząsnąć zaś Sasuke bił się ze swoimi myślami.-Jej śmierć-4 miliony dolarów.Nie ma jej śmierci-4 miliony dolarów przefrunie nam przed nosem.-Pomyślał młody Uchiha.Wszyscy wsiedli do samochodu w ciszy.Nawet Karin,która kochała piszczeć każdemu do ucha siedziała cicho.Po kilkunastu minutach krążenia na rondzie Uchiha przmówił-Nie mamy innego wyboru,musimy to zrobić.Ruszamy do Kyoto.Tak jak powiedział tak zrobili.

Sakura,Kyoto:
   W końcu dotarła na miejsce.Jedynym jej obecnym marzeniem było wziąć ciepłą kąpiel.Po godzinnej jazdy po Kyoto dojechała do Hotelu,w którym zamówiła jeden pokój.Wzięła walizkę z samochodu ,pistolet schowała w spodniach.Weszła do środka i podeszła do recepcji.-Haruno, pokój 324.
Mężczyzna stojący za ladą podał jej klucz i życzył miłej nocy.Sakura uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła za rogiem.Wchodziła po tych schodach i wchodziła.Miała wrażenie,że one się nie skończą.W końcu dotarła do pokoju.Położyła swój bagaż na ziemi,a sama skierowała się do dużej łazienki.Jak na 4 gwiazdkowy hotel -jej pokój prezentował się świetnie.Napuściła wody . Poszła do sypialni.Rozebrała się do bielizny,zmyła makijaż,broń położyła na półeczce obok umywalki.Weszła do wanny.Tego było jej trzeba-spokoju.
Siedziała tam przez jakiś czas.Wyszła,wyciągnęła korek i zaczęła suszyć swoje ciało.Ubrała się w koszulę nocną i ruszyła do łóżka.Przez jakiś czas nie mogła zasnąć iż myślała o swoich przyjaciołach i o nim. Nagle nasunęły jej się myśli o Sasuke.Po godzinnej męczarni udało jej się zasnąć.

Sasuke,Kyoto:
   Wszyscy spali oprócz niego.Nie dziwił im się,sam by z chęcią poszedł spać,ale nie mógł.Musiał iść do jakiegoś hotelu.Wybrał pierwszy lepszy-3 gwiazdkowy,a na przeciw niego znajdował się drugi hotel ,ale o wiele ładniejszy i droższy.Rozejrzał się po okolicy.Zatrzymał swój wzrok na czarnym lambordzini z pomarańczowymi detalami . Miał wrażenie,że już kiedyś je wiedział,ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie.Obudził resztę Taki.Zameldował się .Każdy z nich  miał osobno pokój.Ruszył do swojego.Nadal starał sobie przypomnieć gdzie ten samochód już widział.Wszedł do swojego pokoju,odłożył rzeczy i skierował się do łazienki.Rozebrał się i wszedł pod zimny prysznic.Kilka minut później wyszedł odświeżony,ubrał bokserki i ruszył do łóżka.Nie był to piękny pokój ,ale nie najgorszy w jakim musiał być.Położył się i rozmyślał chwilę o swoim zadaniu i zasnął.

01 maja 2013

Rozdział 3


Retrospekcja:

   Siedział w samochodzie wraz z swoim bratem.Właśnie byli w drodze do swojego rodzinnego miasta.
   Byli już dorośli i nie mogli się doczekać tego spotkania.Bardzo im zależało ,aby ich zobaczyć.
   Sami dawno siebie nie widzieli.Itachi miał założoną rodzinę,a Sasuke skończył 20 lat.

   Nie wiedzieli jednak ,że to było ich ostatnie spotkanie.
   Przez to całe życie młodego Uchihy zmieni się drastycznie.
   Itachi siedział za kierownicą,a Sasuke po stronie pasażera.
   Jechali autostradą już ponad godzinę.
   Rozmawiali o wszystkim,uśmiechu z twarzy im nie znikały.
   W pewnym momencie w ich stronę jechał rozpędzony tir.
   Kiedy to zobaczyli oby dwóm serce podskoczyło wyżej.
   Itachi próbował skręcić,ale asfalt był śliski od deszczu,który nieustannie padał.
   Sasuke był sparaliżowany, nie wiedział co ma zrobić-w sumie to nic nie mógł.
   Tir był coraz bliżej i bliżej,ale oni się nie poddawali.
   Starszy z braci próbował skręcać w każdą możliwą stronę. 
   Za każdym razem tył samochodu strasznie latał i nic nie mógł zrobić.
   Tir próbował się zatrzymać.
   Słychać pisk opon.
   Bicie serca.
   Krople deszczu uderzające o szybę
   Ostatnie minuty ,w których się widzieli.
   Koniec.
   Tylna naczepa tira uderzyła w samochód.
   Pojazd turlał się po drodze ,aż wpadł do rowu.
   Tir przewalił się na ziemie.
   W pewnym momencie nie słychać nic.
   Nic nie widać,tylko pustkę,która wypełniała umysł młodego Uchihy.
   Był pewien,że umarł.
   
 Kilka tygodni później :
    Budzi się,czuje czyjś dotyk na swojej ręce.
    Nadal nic i nikogo nie widzi.
    Leniwie podnosi powieki.
    Obraz się rozmazuje,a po chwili powraca.
    Rodzice, rodzice byli obok.
    Cali w łzach.Smutek bił od ich twarzy.
    Wspomnienia.
    Brat.
    Wyjazd z Tokyo.
    Deszcz.
    Tir.
    Wypadek.
    Koniec.
    To ostatnie co pamiętał.Spojrzał na swoje ciało.
    Noga w gipsie. Ręka,nadgarstek,Szyja.
    Wzrokiem zaszczycił swoich rodziców.
    Matka rzuciła się na niego,płacze....
    Ojciec odciąga ją od syna.
    Znów sen i pustka.


Kilka tygodni później,młody Uchiha może wyjść ze szpitala.Lekarze opowiadają mu co się wydarzyło.

Jest zszokowany.Później dowiaduje się o śmierci swojego brata.
Nie przeżył.Miał za dużo wylewów.Sasuke pogrążył się w smutku.
Kochał go,był jedyną osobą,której mógł powiedzieć o wszystkim.
Smutek,ból,rozpacz-uczucia ,które teraz mu towarzyszyły.
Wyszedł przed szpital ,a tam czekali oni-rodzice.
Wszedł do samochodu,bez żadnego słowa.Nie miał ochoty na jakiekolwiek rozmowy.
Chciał być sam, w cichym ,ciemnym miejscu,gdzie będzie mógł spokojnie myśleć.

Następnego dnia odbył się pogrzeb.Bardzo dużo osób przyszło-jego narzeczona z dzieckiem-płakali.

Tak bardzo było mu -jej żal.Winił siebie za to,nie potrzebnie namawiał go na tą podróż.
     Sasuke Uchiha zmienił się.Chodził do barów-pił,ćpał.Nic go przed tm nie hamowało.Był dorosły.
     Stracił  kontakt z rodzicami, z każdym z rodzinny. Z jednej strony tęsknił,a z drugiej chciał się od nich   
    wyrwać. Po pewnym czasie znalazł sobie miejsce.Miał swoją organizację-cieszył się z tego.Niczego   więcej nie potrzebował.
     Obudził się -znów miał ten koszmar.Sięgnął po paczkę papierosów i zapalił.
     Już dawno byli na miejscu.W głębi lasu stała mała chatka ,w której obecnie się znajdował wraz z swoją organizacją.Po ostatnim spotkaniu z policja ,nie mógł zapomnieć o jednej osobie. O osobie,która nie bała mu się przeciwstawić.Najbardziej śmieszyło go to,że to była kobieta. O długich różowych włosach i dużych zielonych oczach.Fakt był jeden-nie wytrzymałby z nią kilku kolejnych godzin,była upierdliwa,gadatliwa i ignorowała to co mówił,a wszyscy wiedzieli,że mu nie wolno przerywać ani go ignorować.Wiedział,że jeszcze kiedyś się spotkają.
Wyrzucił pustą paczkę do śmietnika.Zszedł na dół ,ale nikogo nie zastał.Przy chatce nie było samochodu. Stwierdził,że gdzieś pojechali.Usiadł przy kominku i zaczął rozmyślać.



 Była w drodze do swoich przyjaciół.Mieli jej pomóc w ukryciu się.Sakura była zbyt znana w jej rodzinnym mieście.Po kilku godzinach jazdy,dotarła do domu swojego przyjaciela-Naruto.Miał on śliczną dziewczynę-Hinatę.Bardzo ją lubiła.Świetnie się dogadywały.Wyszła z samochodu i od razu rzuciła się na nią białooka.-Ohayo! Sakura-chan!!.-wyściskała tak jeszcze chwilę różowowłosą. Kiedy skończyły poczuła na sobie wzrok Naruto.Odwróciła się w jego stronę i spojrzała w oczy.Lubiła w nie patrzeć,uspokajały ją.Podbiegła do mężczyzny i go wyściskała.-Dziękuję wam!Dziękuję,że pomożecie mi się ukryć na jakiś czas.On z swoją dziewczyną uśmiechnęli się szeroko po czym wprowadzili Sakurę do środka.
Było tam pełno osób,których się nie spodziewała:Ino,TenTen,Choji,Neji,Kiba,Shikamaru,Lee itd.
Wszyscy po kolei podchodzili do Sakury i mówili jej jak bardzo się cieszą,że jest.
Oczy jej się zaszkliły z radości.Wszyscy zaczęli się śmiać i ją pocieszać.Po zabawie ,którą zażądał Naruto,Hinata zaprowadziła Sakurę do jej pokoju,w którym miała spać.-Możesz u nas zostać jak długo zechcesz! Wszyscy tęsknili za tobą wiec teraz nie wyjeżdżaj bez pożegnania.-Uśmiechnęła się do niej i zostawiła ją samą.
Sakura uśmiechnęła się.Weszła do pokoju.Był ogromny,a dom był jeszcze większy.Nie chciała takiego pokoju,mówiła,że ma być mały i skromny,ale przypominając sobie słowa Naruto:
  -Nie pozwolę,abyś Sakurciu spała w jakiejś altance! Musisz wypocząć!
Zaczęła się śmiać pod nosem.Była im wdzięczna za to jak jej pomagają.Weszła do łazienki,zrzuciła z siebie ubrania,które od spodu były zachlapane krwią-weszła pod prysznic i tam siedziała przez kilka bitych godzin.